Zaczęło się od interwencji, skończyło na areszcie
Wodzisławscy policjanci zatrzymali 26-latka, który groził rodzicom śmiercią i znęcał się nad siostrą oraz konkubiną. Wiele wskazuje też na to, że wywołał pożar, stwarzający zagrożenie dla ludzi i mienia wielkich rozmiarów. W tej sprawie toczy się odrębne postępowanie. Wczoraj sąd zdecydował o zastosowaniu wobec nieobliczalnego 26-latka tymczasowego aresztu. Młodemu awanturnikowi grozi nawet pięcioletni pobyt w więzieniu.
W niedzielę po 21.00 policjanci zostali wezwani na interwencję przy ulicy Syrokomli w Wodzisławiu, gdzie zgłoszono podpalenie garażu. Na miejscu była już straż pożarna, która walczyła z rozprzestrzeniającym się bardzo szybko ogniem. Konieczna była także ewakuacja mieszkańców pobliskich domów. W pobliżu posesji policjanci zauważyli dwóch szarpiących się ze sobą mężczyzn. 26-latek wygrażał się w obecności policjantów, że zabije ojca. Agresywny mężczyzna został zatrzymany. Był bardzo pobudzony i mundurowi musieli użyć kajdanek, by go obezwładnić. W szpitalu także nie dał za wygraną. Kopał w kosz i próbował uszkodzić żaluzję. Lekarz nie mógł przeprowadzić badania z uwagi na agresywne zachowanie mężczyzny. Śledczy prowadzący postępowanie ustali także, że od września ubiegłego roku wodzisławianin znęcał się nad swoją siostrą i konkubiną. W domu dochodziło do awantur, podczas których wyzywał najbliższych, zakłócał spoczynek nocny a nawet dopuszczał się wobec nich przemocy fizycznej. Wielokrotnie groził matce i ojcu zabójstwem i podpaleniem garażu, a także straszył popełnieniem samobójstwa. W sprawie spowodowania pożaru śledczy powołali biegłego z zakresu pożarnictwa oraz zlecili dodatkowe czynności, które wyjaśnią, czy nieobliczalny 26-latek sam wzniecił ogień. Wczoraj decyzją sądu mężczyzna trafił za kratki, gdzie spędzi najbliższe trzy miesiące. Grozi mu do pięciu lat więzienia.